czwartek 10-12-2015
9 grudnia niespodziewanie odszedł od nas Wojtek Szczudło, nasz przyjaciel, współpracownik, współtwórca Studia Filmowego Kalejdoskop. Wspólnie zrealizowaliśmy wiele marzeń i odbyliśmy wiele filmowych przygód. Wielki pasjonat sztuki i filmu, zawsze radosny, wspaniały człowiek. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Pożegnanie Wojtka Szczudło
Trudno pogodzić się z myślą, że już nigdy nie spotkamy Wojtka w naszym biurze Studia Filmowego Kalejdoskop na Chełmskiej 21, gdzie od wielu lat realizował swoją pasję jakim był dla Niego film dokumentalny. Adres ten towarzyszył Wojtkowi od początku jego drogi zawodowej, kiedy to w 1978 roku, po ukończeniu Wydziału Zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim, rozpoczął pracę w Wytwórni Filmów Dokumentalnych jako kierownik produkcji. Kierował produkcją kilkudziesięciu filmów dokumentalnych, także w Studio im. Karola Irzykowskiego, współpracując m. inn. z M. Piwowskim, J. Cyrusem, T. Pałką, R. Glińskim. Rok 80-ty – powstanie Solidarności, której ideałom był wierny do końca. Krótkotrwała nadzieja zamieniona w traumatyczny okres stanu wojennego, który wyzwalał w każdym z nas bunt i chęć uniezależnienia się. Przy pierwszej możliwości, w 1988 roku wspólnie z Wojtkiem założyliśmy Studio Filmowe Kalejdoskop, jedną z pierwszych niezależnych firm producenckich w Polsce, które wyprodukowało ponad 200 filmów dokumentalnych, kilka filmów fabularnych, serial telewizyjny oraz filmy promocyjno-reklamowe. Zdobyliśmy ok. 200 nagród na festiwalach filmowych w kraju i za granicą, z nominacją do Oscara włącznie. Wojtek był producentem z którym każdy chciał współpracować, wykazywał się ogromną cierpliwością i wytrwałością. Nie sposób wymienić wszystkich reżyserów z którymi Wojtek współpracował w Kalejdoskopie ale są wśród nich. M. Łoziński, M. Zmarz-Koczanowiecz, M. Imielska P. Morawski, R. Kaczyński, J. Lubach. Ostatnim jego filmem, którego premiera odbyła się kilka godzin zanim dopadł Go zabójczy udar, zatytułowany – nomen omen -„Wytrwałość”. Był również tuż przed wyjazdem do Jego ulubionych Chin.
Festiwale, premiery, pokazy filmów czy też spotkania środowiskowe, w których uwielbiał brać udział stały się Jego żywiołem, szczególnie wyjazdy zagraniczne umożliwiające szerokie kontakty z przyszłymi partnerami. Tak powstał film o Komedzie, którego reżyserka C. Buthenhoff-Duffy i koproducent nie wahali się przyjechać z Berlina na ostatnie pożegnanie, ale nie tylko oni bo również E. Chen z Tajwanu.
Był człowiekiem otwartym, radosnym, dowcipnym i uśmiechniętym. Na każdym spotkaniu towarzyskim czuł się jak „ryba w wodzie”. Był lubianym i lubił być lubianym. Jeśli tylko mógł, pomagał każdemu.
Był członkiem zarządu sekcji filmów dokumentalnych Stowarzyszenia Filmowców Polskich, członkiem Polskiej Akademii Filmowej, Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych, European Documentary Network, Towarzystwa Przyjaciół Gruzji – został odznaczony Orderem Honoru przyznanym przez Prezydenta Gruzji.
Kochał ludzi, był wspaniałym kolegą i przyjacielem. Po prostu dobrym człowiekiem i takim Wojtku pozostaniesz w naszych sercach i naszej pamięci.
Piotr Śliwiński, Zbigniew Domagalski, Janusz Skałkowski
Studio Filmowe Kalejdoskop
.
.
.
.
.
.
.
Krzysztof Miklaszewski:
POŻEGNANIE WOJTKA
Kiedy umiera młody twórca na samym początku swej drogi, smutek jaki jego śmierć przynosi, miesza się z poczuciem niesprawiedliwości losu. Kiedy odchodzi stary, zasłużony artysta, sumujemy jego ziemskie zwycięstwa, zawiedzeni tylko, że przerwana nić życia zniweczyła jego wspaniałą passę zwycięstw. Kiedy śmierć zabiera a r t y s t ę d o j r z a ł e g o, d o ś w i a d c z o n e g o i pełnego t w ó r c z e j p a s j i , mieszają się w naszym umyśle obydwa typy pretensji d o ż y c i o w e g o, zakorzenionego na pewno w genach, p r z e z n a c z e n i a, choć szekspirowskie przypomnienie naszego początku i końca, brzmi w naszych uszach bardziej wyraziście niż na scenie:
„ k t o p r z y s z e d ł n a ś w i a t, o d e j ś ć m u s i….”
Ta trzecia refleksja towarzyszy mi dzisiaj, w dniu, kiedy żegnamy zmarłego 9 grudnia WOJCIECHA SZCZUDŁO (1951-2015), który swym b a r w n y m ż y w o t e m producenta filmowego dokumentu, mógłby obdzielić co najmniej kilkanaście osób. Dość przypomnieć, że Szczudło był p r o d u c e n t e m 75 filmów dokumentalnych, p r o d u c e n t e m w y k o n a w c z y m – dalszych p i ę c i u, zaś k i e r o w n i k i e m p r o d u k c j i ponad 50 pozycji, łącząc czasem te trzy ważne dla narodzin filmowego utworu stanowiska: jednym słowem – kształt ostateczny zawdzięcza mu ponad s e t k a polskiej dokumentalnej produkcji ostatniego 40-lecia, a w tym prawdziwe „ perły dokumentu”, jak nagradzane na polskich i światowych festiwalach produkcje lat osiemdziesiątych („Magister Półchłopek” Marka Piwowskiego, ”Wół” Józefa Cyrusa, „Nadzieja” Tadeusza Pałki ) czy obiegające cały świat i bliskie Oscara dwa filmy Marcela Łozińskiego lat dziewięćdziesiątych :„89 mm od Europy” (1993) i „Wszystko może się przytrafić” (1995).
Sam Wojtek szczególnie cenił serię filmów, podejmujących problem adopcji polskich dzieci przez obywateli amerykańskich, podkreślając kilkakrotnie wielką satysfakcję producenta ze współpracy z Ryszardem Kaczyńskim i Piotrem Morawskim – dwójką <młodych gniewnych >, związanych z sygnowanym przez niego od roku 1988 Studiem Filmowym Kalejdoskop – jednym z pierwszych w odradzającej się Polsce niezależnych studiów filmowych, powołanych do życia przez niego, Piotra Śliwińskiego, Janusza Skałkowskiego i Zbigniewa Domagalskiego a więc przez kierowników produkcji, ukształtowanych – podobnie jak i on – w <kuźni polskiego dokumentu >, jaką była w czasach PRL-u warszawska WFDiF. Podobnie – uczuciowo – związany był z produkcjami, inspirowanymi przez Małgorzatę Imielską z którą – po serii obrazów o tematyce żydowskiej ( z najbardziej znanym i uznanym w świecie obrazem „Powiedz mi dlaczego?”- 2006) – trafił na pierwszą linię frontu wojny z talibami, by obserwować dzieje pięciorga polskich żołnierzy na tej misji – „Przeżyć Afganistan” – 2012 r.
W ostatnim okresie Szczudło – bywalec wszystkich światowych festiwali filmu dokumentalnego, coraz śmielej podejmował współpracę z twórcami zagranicznymi. Rezultaty tych produkcji były równie znakomite jak dotychczasowe polskie jego dokonania : koprodukcja Kalejdoskopu z Niemcami zaowocowała oglądanym w całym świecie (od Lizbony po Taipei ) filmem o Krzysztofie Komedzie ( „Komeda, A Soundtrack for a Life”-2009), a z Włochami – trzyodcinkowym dokumentem „Wisła od źródeł do ujścia” w reżyserii przyrodniczego speca Paolo Volponi. Emisja tego serialu w Programie 1 TVP SA wzbudziła bowiem niespotykane dawno, bo prawie milionowe, zainteresowanie polskiej publiczności.
Był więc Wojtek w szczytowym okresie rozwoju swego talentu. Nic więc dziwnego, że nie tylko emanował swą aktywnością, ale zadziwiał – zamierzeniami, które planował zrealizować. Odszedł tak, jak się pojawiał na planie i na festiwalowych salonach: nagle i niespodziewanie. Mocno, szybko i zdecydowanie. W samym środku rozmowy i w <antykadencji>, zatrzymanego w kadrze gestu. Chciałby zapewne, żebyśmy zapamiętali przytoczoną na początku wspomnienia o nim szekspirowską frazę. Ale frazę pełną, która dopiero w całości zabrzmi jeszcze dobitniej i pełniej. Bo p r a w d z i w i e.
Samo bowiem stwierdzenie „Kto przyszedł na świat, ten odejść musi…”, choć prawdziwe i bezpretensjonalne, takim p a s j o n a t o m ż y c i a, jak Wojtek, nigdy nie wystarczało i wystarczać nie mogło. Sens ziemskiego trudu bowiem – trudu, w który Wojciech Szczudło uwikłany był całkowicie, musiał być zgodny z ciągiem dalszym poetyckiej < podpowiedzi > Shakespeare’a, który prawdziwemu c z ł o w i e k o w i stawiał szczególne wymagania. By z godnością odejść do Krainy Cieni „t r z e b a d o r o s n ą ć d o t e g o: t o w s z y s t k o !”
Dlatego też i Wojciech Szczudło - a r t y s t a f i l m o w e g o d o k u m e n t u , któremu tak w penetracji ludzkiego świata zawierzył, że stał się na co dzień A r t y s t ą Ż y c i a, na zawsze pozostanie nam w pamięci.
KRZYSZTOF MIKLASZEWSKI
Londyn , 15 grudnia 2015
Bohaterowie hitu „Moje córki krowy”, który w 2015 roku podbił serca publiczności i krytyków, powracają w nowej, zaskakującej odsłonie. Tym razem ulubiona reżyserka Polaków – Kinga Dębska zabiera widzów do czasów PRL-u i dzieciństwa Marty i Kasi. W gwiazdorskiej obsadzie prequelu „Moje córki krowy” – słodko-gorzkiej opowieści o dojrzewaniu i potrzebie wolności, której fabułę ponownie zainspirowały osobiste doświadczenia autorki, występują: Adam Woronowicz, Kinga Preis, Ewa Wiśniewska, Katarzyna Kwiatkowska, Rafał Rutkowski oraz stawiające pierwsze kroki na dużym ekranie Barbara Papis i Alicja Warchocka. Rodzinne relacje nakreślone z wielką czułością i empatią, doza przekory, porcja terapeutycznego śmiechu i wzruszeń oraz ujmująca „melancholia meblościanek” – wszystko to w filmowej pigułce pozytywnej energii jaką jest „Zupa nic”.
Zobacz także: